Śledź mnie na:

letnia zima w stolicy



By  Piwny Brodacz     7.4.25    Tagi:,, 


Miało nas nie być, tak po prostu. Los jednak chciał inaczej i udało nam się wylądować w piątek popołudniu na WFP. Czy warto jest odwiedzić stadion Legii chociaż na te pare godzin? Oj warto, uwierzcie mi.

Prawda jest taka, że przez pierwsze 15 minut spróbowałem chyba 5 różnych piw z Nieczajny (Suseł wziął mnie w swoje sidła znowu) i trzeba było przystopować. Wiadomo, że człowiek ma tylko jedno popołudnie, ale mogło się to skończyć tragicznie. 




Szczerze, to przy takim tempie w jakim chodziliśmy i rozmawialiśmy z ludźmi to... nie jestem w stanie Wam nic konkretnego streścić. Może to i lepiej? Uprzedzam pytania: tak, byłem zobaczyć stanowisko Biedacza. Nawet piwa się napiłem, o! A co do samych piw: bardzo dużo zaskoczyło mnie cholernie pozytywnie i to nie tylko klasyków. Mordziaty Infused z wędzonym chilli i habanero od Birbanta to było chyba moje piwo dnia. Na drugim miejscu postawiłbym Table Oat Porter od Brofaktury i Masona (Kociokwik). Kto by pomyślał, że Porter może mieć 3% i być przy tym całkiem cielisty? Co dalej... Kooperacyjna BIPA od Nieczajny i Opiwatele - klasycznie, chmielowo z dobrym przypaleniem. Delicje w płynie od Przetwórni Chmielu? Pychotka. Tak samo Gejzer Elvisa od Harpagana. No i Tremolio z Kingpina, nie zapominajmy o Tremolio! Było tego więcej, ale ciężko jest w moim wieku spamiętać już wszystko.





Oczywiście zdjęcia robiłem z ukrycia, jak to lubię ostatnio. Luneta 85mm pozwala na to, ale trzeba być kreatywnym w ciasnocie. Ludzi bowiem było dużo, pogoda w końcu dopisała w piątek. Wszyscy wiemy co się potem działo w Warszawie następnego dnia... 





Miałem mieszane uczucia co do sceny głównej na płycie boiska, ale przekonałem się do tego pomysłu po bardzo krótkiej chwili. O wiele więcej miejsc siedzących, bliskość trybun pozwalała nadal zadawać pytania, no i show o wiele większe. Jestem na tak.





Zostawiam Was zatem z resztą galerii, bo o czym ja mogę pisać po tak krótkiej, aczkolwiek intensywnej wizycie. Może tylko tyle, że się pod koniec tak zakręciłem, że zapomniałem zabrać choćby jednej butelki lub/i pina. No nic. Pozdro!








































Piwny Brodacz

Podobał Ci się ten wpis? Podziel się nim ze znajomymi. Dzięki temu uświadomisz innym, że piwo nie kończy się na lagerach a i mi pomożesz w szerzeniu kraftowej kultury. Walczmy z koncernową niewiedzą, każdy z nas może być Rycerzem Ducha Kraftu! Pamiętaj też, że piwo kraftowe zmienia się i każda kolejna warka może inaczej smakować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


Informacje prawne:

Treści na blogu przedstawiają autorską ocenę produktów i mają charakter informacyjny o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz. U. 2012 poz. 1356). Blog jest dziełem całkowicie hobbystycznym i nie przynosi żadnych zysków. Treści na blogu tylko i wyłącznie dla osób pełnoletnich.

Copyright:

Wszystkie zdjęcia (jak i treści) na blogu są mojego autorstwa i nie zgadzam się na ich rozpowszechnianie, publikowanie, jakiekolwiek używanie (w celach zarobkowych lub nie) bez mojej zgody. Dotyczy to wszystkich mediów a głównie internetu, czasopism itd.

Kontakt:

Patryk Piechocki
e-mail: realdome@gmail.com