Miało nas nie być, tak po prostu. Los jednak chciał inaczej i udało nam się wylądować w piątek popołudniu na WFP. Czy warto jest odwiedzić stadion Legii chociaż na te pare godzin? Oj warto, uwierzcie mi.
Prawda jest taka, że przez pierwsze 15 minut spróbowałem chyba 5 różnych piw z Nieczajny (Suseł wziął mnie w swoje sidła znowu) i trzeba było przystopować. Wiadomo, że człowiek ma tylko jedno popołudnie, ale mogło się to skończyć tragicznie.
Szczerze, to przy takim tempie w jakim chodziliśmy i rozmawialiśmy z ludźmi to... nie jestem w stanie Wam nic konkretnego streścić. Może to i lepiej? Uprzedzam pytania: tak, byłem zobaczyć stanowisko Biedacza. Nawet piwa się napiłem, o! A co do samych piw: bardzo dużo zaskoczyło mnie cholernie pozytywnie i to nie tylko klasyków. Mordziaty Infused z wędzonym chilli i habanero od Birbanta to było chyba moje piwo dnia. Na drugim miejscu postawiłbym Table Oat Porter od Brofaktury i Masona (Kociokwik). Kto by pomyślał, że Porter może mieć 3% i być przy tym całkiem cielisty? Co dalej... Kooperacyjna BIPA od Nieczajny i Opiwatele - klasycznie, chmielowo z dobrym przypaleniem. Delicje w płynie od Przetwórni Chmielu? Pychotka. Tak samo Gejzer Elvisa od Harpagana. No i Tremolio z Kingpina, nie zapominajmy o Tremolio! Było tego więcej, ale ciężko jest w moim wieku spamiętać już wszystko.
Oczywiście zdjęcia robiłem z ukrycia, jak to lubię ostatnio. Luneta 85mm pozwala na to, ale trzeba być kreatywnym w ciasnocie. Ludzi bowiem było dużo, pogoda w końcu dopisała w piątek. Wszyscy wiemy co się potem działo w Warszawie następnego dnia...
Miałem mieszane uczucia co do sceny głównej na płycie boiska, ale przekonałem się do tego pomysłu po bardzo krótkiej chwili. O wiele więcej miejsc siedzących, bliskość trybun pozwalała nadal zadawać pytania, no i show o wiele większe. Jestem na tak.
Zostawiam Was zatem z resztą galerii, bo o czym ja mogę pisać po tak krótkiej, aczkolwiek intensywnej wizycie. Może tylko tyle, że się pod koniec tak zakręciłem, że zapomniałem zabrać choćby jednej butelki lub/i pina. No nic. Pozdro!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz