"Nie dajmy się zwariować" - tak mówią ludzie, którzy widzą zazwyczaj innych dążących do bycia lepszym. Czy to w sporcie czy innej dziedzinie życia. Dlaczego ja o tym? Dowiecie się z kolejnych akapitów. A teraz, mapka, jak zwykle.

"Nie dajmy się zwariować" - tak mówią ludzie, którzy widzą zazwyczaj innych dążących do bycia lepszym. Czy to w sporcie czy innej dziedzinie życia. Dlaczego ja o tym? Dowiecie się z kolejnych akapitów. A teraz, mapka, jak zwykle.
Znowu zapomniałem o tej degustacji. Mangove wypiłem jeszcze przed urlopem, a co za tym idzie przed przerwą rowerową po zrobieniu tatuażu. W menu Bloggera łatwo jest zgubić wersje robocze wpisów, uwierzcie mi.
W każdym z nas jest trochę ze złodzieja. W crafcie widać to szczególnie: "No weź dał łyczka" po czym wypija jedną trzecią pokala i mówi "no, smaczne". Ja miałem podobnie ostatnio we Wrocławiu. Kumpel miał w lodówce zapas gose ze Stu Mostów i już po pierwszym łyku stwierdziłem, że muszę je mieć. Akurat miał ostatnią butelkę, która magicznie wylądowała dzień później w moim plecaku. Kurd
Pamiętam otwarcie lokalu Pinty we Wrocławiu jakby to było wczoraj... No dobra, może nie pamiętam osobiście, bo mnie tam nie było, ale przeczytało się parę żali w internetach wtedy. Głównie chodziło o wystrój i miejsca siedzące. Już na wstępie Wam mogę napisać, że od jakiegoś czasu nie są one aktualne.
Wyobrażacie sobie, że nigdy (w moim ponad 30 letnim życiu) nie byłem na Śnieżce? Ba, do poprzedniego tygodnia myślałem, że to schronisko/restauracja na szczycie nadal funkcjonuje. Ot taki ze mnie miłośnik gór. O dziwo w Karpaczu bywałem wcześniej, ale jakoś nigdy nie udało mi się dojść na samą górę.
Miałem kiedyś takie postanowienie, że nie będę opisywał słabych piw. Po chyba 2 latach stwierdziłem jednak, że jest to pewnego rodzaju zakłamywanie rzeczywistości. Polski rynek craftowy nie jest doskonały, szczególnie jeśli chodzi o utrzymywanie jakości kolejnych warek. Niektórym się wydaje, że problem znikł kompletnie... oj nie, na pewno tak nie jest. Dzisiejszy przykład trochę boli, bo l
Dam Wam tipa wakacyjnego: jak wybieracie się gdzieś, gdzie nie jesteście pewni czy Duch Craftu już tam dotarł, to weźcie ze sobą jakieś piwka. Mnie to uratowało w Karpaczu. Oprócz golemowego Double Dybuka JD BA (którego degustacja wraz z opisem wejścia na Śnieżkę już niedługo) zabrałem jeszcze Potionka z Brokreacji i 300% Normy z Browaru Zakładowego. Jedno z nich mi podpadło, tak mocno moc