To całe blogowanie wchodzi człowiekowi w krwiobieg i wierci dziurę przy każdej możliwej okazji. Już tłumaczę o co mi chodzi, w dużym skrócie prawie każdą sytuacje oceniam pod względem możliwości zdegustowania jakiegoś kraftu. Wiecie, tak z notesikiem i po hipstersku, z mlaskaniem i robieniem dziwnych min. Na szczęście potrafię się jeszcze opamiętać i nie zabieram piwa ze sobą do pracy... J
