Człowiek raduje się, jak widzi browar kontraktowy przechodzący w tryb stacjonarny. Tak się stało w ten weekend z Harpaganem. Trochę trzeba będzie jeszcze poczekać na piwo wprost z Kostrzyna, ale ja już stary jestem, więc dam radę.

Człowiek raduje się, jak widzi browar kontraktowy przechodzący w tryb stacjonarny. Tak się stało w ten weekend z Harpaganem. Trochę trzeba będzie jeszcze poczekać na piwo wprost z Kostrzyna, ale ja już stary jestem, więc dam radę.
Wiecie co? Chłodno tu macie... Tak sobie pomyślałem w sobotnią noc, gdy wraz z żoną wróciliśmy z krótkiego urlopu w Albanii. Tam mieliśmy 25'C i słoneczko, a tutaj... wszyscy chyba wiemy. Już pomijam fakt, że ostatni wpis na blogu pojawił się prawie... rok temu.
Trochę mi to zajęło. Pisząc "trochę" mam na myśli miesiąc, no ale cóż. Nikt już chyba nie wrzuca relacji z festiwali, tylko te lajwy i lajwy... Dobrze wiecie, że u mnie takie rzeczy nie przejdą. Dlatego mam dla Was, znowu, multum zdjęć i trochę przemyśleń. To był też pierwszy raz, jak pokazałem się na mieście po całkowitym zgoleniu brody.
Pierwszy raz w życiu pojechałem na WFP już w czwartek. Nawet udało się bez wcześniejszego oddawania krwi, jak to było przy okazji edycji wiosennej. Mieli racje ludzie, że pierwszy dzień jest... wyjątkowy na Stadionie Legii.
Wiecie co mnie najbardziej wkurza w naszym polskim krafciku oprócz pejstri-srejstri? Lak. Po co to komu? Przecież prawie każdy browar grzmiał, że ich piwa są wystarczająco leżakowane i ogólnie były śmieszki z ludzi trzymających piwo w piwnicy. Lakowanie kapsla mówi co innego...
Wiecie co? Tak ja Wy zapewne, nie lubię jak ktoś mnie robi w konia. Zacznę jednak od samego początku, co byście mieli jakiś ogólny obraz sytuacji. Chodzi o konkursy kraftowe (specjalnie przez K napisałem), które według mnie nie spełniają swojej roli...